Paweł Milcarek Paweł Milcarek
155
BLOG

Dlaczego Dwójka milczy

Paweł Milcarek Paweł Milcarek Kultura Obserwuj notkę 41

Dziś od rana Program Drugi Polskiego Radia prowadzi całodobową akcję protestacyjną: wszyscy przyszliśmy do pracy, dziennikarze i realizatorzy siedzą w studiu zgodnie z listą dyżurów – ale w eter idzie jedynie motyw Warszawianki, stary sygnał stacji, oraz komunikat o proteście. Poza tym nadajemy już tylko… śpiew ptaków.

O ile pamięć nie myli, tak nie było nigdy w nie-wojennych dziejach Polskiego Radia. Zdecydowaliśmy się na ten krok, żeby powiedzieć najjaśniej jak potrafimy: już niedługo tego radia, które słuchacze znają tak dobrze, może po prostu nie być. Jeśli zabraknie solidarności z Polskim Radiem i jego anteną kulturalną, będziemy musieli zamilknąć już nie w ramach protestu, lecz z braku środków. Kto wie, może zamiast dzisiejszych ptasich treli usłyszycie wtedy na tej częstotliwości sapanie żubra? Nie, nie tego z lasu – raczej tego z reklamy piwa!
Wszyscy wiedzą, co w ostatnich miesiącach stało się z finansowaniem mediów publicznych: że rząd wykazał się potężną skutecznością w wygaszaniu gotowości ludzi do płacenia abonamentu – a równocześnie że zabrakło skuteczności politycznej w zapewnieniu innych sposobów finansowania mediów mających się różnić od komercji. Wszyscy wiedząlub domyślają się, że efektem jest brak pieniędzy na programy powstające w TVP i PR – i skrajne uzależnienie tych instytucji od każdej aktualnej władzy planującej budżet. Niektórzy zdają sobie ponadto sprawę, że nawet gdyby ustawa przyjęta niedawno przez parlament weszła w życie, a jej regulacje finansowe nie zostały jakimś cudem zakwestionowane przez Komisję Europejską – i tak deklarowane sumy nie wystarczą na utrzymanie mediów publicznych.
Jednak w tym całym zamieszaniu tylko nieliczni są świadomi tego, że widoczny już dzisiaj gwałtowny zanik solidarności państwa z TVP i PR nie oznacza tego samego dla obu tych ostatnich instytucji. Eksperci znający strukturę finansową obu firm wiedzą to dobrze: dla telewizji publicznej, utrzymującej się już i tak w znacznym stopniu z reklam, oznacza to dalszą komercjalizację, a z nią ostre przesunięcie o kilka poziomów w dół, w stronę „misji” na poziomie Tańca z gwiazdami (żegnaj, Teatrze Telewizji i poważna debato!); jednak dla publicznej radiofonii – która nie jest na razie tak skolonizowana przez sponsorów, tak zależna od wpływów pozaabonamentowych – oznacza to po prostu wyrok śmierci.
Pierwsza – choć zapewne nie ostatnia – musiałaby umrzeć radiowa Dwójka. Jest to program, w którym zasadę lojalności medium misyjnego względem swego odbiorcy udało się aż dotąd zachować w stopniu niepowtarzalnie wysokim: z jednej strony antena utrzymuje się praktycznie wyłącznie ze środków abonamentowych – z drugiej strony oferując swoim słuchaczom tylko i wyłącznie to, co mieści się w rygorystycznie pojętych kryteriach misji publicznej.
Ten przejrzysty układ misyjny Dwójki i jej słuchaczy jest dziś zagrożony – jednak ani nie dlatego, że dziennikarzom odechciałoby się ich misji, ani nie dlatego, że program traciłby swoich słuchaczy. Nic z tych rzeczy: nawet w pogarszających się warunkach dziennikarze chcą robić to samo dobre radio, zaś słuchaczy nam nie ubywa nawet mimo ubywania zasięgu (w ostatnich latach PR 2 tracił częstotliwości, wyłączano mu nadajniki – ale ilość słuchaczy nie zmieniła się!). Zagrożenie pochodzi stąd, że gwałtowny spadek ilości pieniędzy na misję w Polskim Radiu musi uderzyć w pierwszym rzędzie w najbardziej misyjną Dwójkę. To proste: jeśli wczoraj i dziś moglibyśmy w Dwójce bez nuty zażenowania nadawać po każdej pozycji słowa: „Audycja powstała dzięki abonamentowi” – to właśnie te audycje zostają zagrożone katastrofalnym spadkiem wpływów z abonamentu.  
Mam nadzieję, że – choć opisywany tu dramat rozwija się od ponad pół roku – nasi odbiorcy jak dotąd w bardzo niewielkim stopniu mogli wychwycić jego symptomy „ze słuchu”, obcując na co dzień ze swoją stacją. Owszem, takim symptomem mogło być to, że nowy dyrektor nie zdecydował się na realizację niemal żadnego z nowych projektów programowych, z którymi przyszedł do Dwójki – po prostu dlatego, że nowe projekty to z zasady nowe wydatki. Zamiast eksperymentować z tymi ostatnimi, próbowaliśmy obronić to, co należy do już podjętych, tradycyjnych obowiązków Anteny. Efekty zna słuchacz i może je ocenić: transmisje ze Studia Koncertowego PR (z niezapomnianą Bachowską wielką Mszą h-moll pod Brüggenem), tegoroczna edycja folkowego Festiwalu Nowa Tradycja, cykl audycji poświęconych Karłowiczowi (w 100. rocznicę śmierci), dni specjalne z wielogodzinnymi transmisjami muzyki Haendla (w 250. rocznicę śmierci) i Haydna (w 200. rocznicę śmierci), nowe nagrania tradycyjnych pieśni wielkopostnych w wykonaniu Brodów, kolejne premiery słuchowisk Teatru PR (w tym „Złota Czaszka” w reżyserii Andrzeja Seweryna – jedno z dosłownie kilku wydarzeń przypominających, że mamy w Polsce właśnie Rok Słowackiego!), brawurowa interpretacja „Klubu Pickwicka” przez Krzysztofa Gosztyłę, seria audycji podsumowujących dorobek literacki dwudziestolecia nowej niepodległości, wchodząca właśnie do emisji cykliczna audycja Marcina Bornus-Szczycińskiego o chorale gregoriańskim, do tego jeszcze pracochłonna codzienność audycji muzycznych, literackich i publicystycznych rejestrujących wszystkie ważne wydarzenia kulturalne, także w wymiarze europejskim…
Wciąż zatem Program Drugi jest najbardziej dostępną z filharmonii, prezentującą arcydzieła z najważniejszych muzycznych stolic Europy. Nadal jest główną podporą muzycznej kultury ludowej i nadal jako jedyne gra na co dzień jazz. Wciąż zaprasza na co dzień do lektury literatury pięknej – rano klasyki, a wieczorem nowości – oraz wypuszcza w eter gawędy wspomnieniowe wybitnych ludzi kultury. Nadal trzy razy w tygodniu otwiera podwoje teatru wyobraźni. Wciąż nie przepuszcza bez słowa żadnego ważnego festiwalu, wystawy, książki.
Czy jednak będzie tak dalej? Nie zamierzam nikomu mydlić oczu: jeśli radiowa kultura będzie nadal chłopcem do bicia, łatwym celem cięć budżetowych wynikających z bezpotomnej agonii abonamentu – Dwójka na pewno nie będzie mogła być tym, czym jest, lub czymś podobnym.
Czy może być czymś innym? Nie sądzę. Nie będzie przecież drugim RMF Classic – już choćby dlatego, że miejsce na radio emitujące muzykę poważną z playlisty jest już zajęte. Nie potrzeba więc drugiej stacji, którą można używać jako wypełniacza ciszy w korytarzach hoteli dla bardziej wymagających gości.
Dlatego tak naprawdę chodzi nie o ten czy inny kierunek ewolucji, lecz o życie lub śmierć Programu Drugiego. Stajemy na granicy tych dwóch losów. Nie mamy pieniędzy na zaplanowane nagrania i koncerty, z anteny znika twórczość współczesna, muzyczna i literacka. Nie stać nas na organizację Festiwalu Muzycznego Polskiego Radia. Nierealne wydaje się włączenie w organizację jubileuszowego Roku Chopinowskiego w 2010. Tej sytuacji nie polepszyło nawet radykalne pomniejszenie honorariów dziennikarskich.
Dzisiaj wciąż nie czas na Requiem– ale tym, którzy bezmyślnie i beztrosko pozbawiają kulturę pomocy, trzeba by zagrać Dies irae: czy można wątpić, że gniew, żal i rozczarowanie nie spadną kiedyś na kogoś kto pozwoli na dewastację dóbr narodowej kultury?
Na tę dewastację nie może być zgody. Dlatego dzisiaj Dwójka zamilkła – z nadzieją, że dzięki solidarności wszystkich jej przyjaciół radio publiczne nie zostanie skazane na milczenie.
 

harcerz-realista, zwykle w obronie - rzadko w ataku, katolicki ortodoks mający dość często swe własne zdanie odrębne w sprawach bezortodoksyjnych

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura