Paweł Milcarek Paweł Milcarek
108
BLOG

Idąc do Dwójki

Paweł Milcarek Paweł Milcarek Polityka Obserwuj notkę 20
Po poprzednim wpisie pojawiły się dziś pierwsze reakcje na moją nominację na dyrektora radiowej Dwójki. Na część z nich - na salonie24 - mogłem odpowiedzieć. To miłe, że tak wiele było gratulacji i wyrazów zaufania - natomiast też dobrze, że niektórzy opowiedzieli również o swoich obawach czy zastrzeżeniach. Z takich krytycznych głosów zawsze starałem się korzystać, więc i tym razem nawet w ewidentnych złośliwościach niektórych internetowych anonimów umiem znaleźć coś pozytywnego: fakt, że Dwójka dla tych ludzi jest, najwyraźniej, tak ważna. Tym powinienem się cieszyć jako nowy dyrektor tej anteny: myślę, że gdy się tak złoszczą, to dają jakieś świadectwo przejęcia się tym radiem. Choć, z drugiej strony, dają temu wyraz czasem w sposób, którego tak bardzo nie lubią, gdy np. pojawi się tu czy tam po "moherowej" stronie. Ja tego stylu nie lubię niezależnie od tego, jakiej treści chce on służyć: jest to forma dewastująca wszelki dialog, jak hałas uniemożliwiający usłyszenie się.
W ciągu dzisiejszego dnia odebrałem też pierwsze spontaniczne telefony od osób opowiadających o swoich doświadczeniach z Dwójką: doświadczeniach wiernych słuchaczy lub współpracowników. To dobry znak, że z każdej takiej rozmowy wychodzi obraz anteny wysoko cenionej, z rozpoznawalnymi autorami i formami. Swoją drogą, nawet nie wiedziałem, że mam tylu zapalonych "dwójkarzy" wśród bliższych i dalszych znajomych.
Każda zbierana opinia jest ważna - choć są różnej wagi i tematu: jedni mówią o "dżinglu", a drudzy o Haydnie, jedni o przeglądach prasy, a drudzy o muzyce ludowej alo jazzie. Opinie pochodzące od słuchaczy to jedna strona medalu - na obejrzenie drugiej przyjdzie poczekać do czasu spotkań z Zespołem. Na to spotkanie czekam z ogromnym zaciekawieniem.
I tylko martwię się, że zanim do niego dojdzie, "Gazeta Wyborcza" straszy ludzi, przyprawiając mi gębę, a raczej wąsik z przepaską pirata. Nic innego nie mogłem się spodziewać po gazecie, którą kilka miesięcy temu wyróżniłem publiczną deklaracją, że z nią w żaden sposób nie będę współpracował. Teraz słodkie dzieło zemsty sprawuje nade mną specjalistka od mokrej roboty, p. Katarzyna Wiśniewska. Odkryła rzeczy wstrząsające w moim blogu - przede wszystkim to, że "chwaliłem Benedykta XVI" (rzecz u katolika zupełnie niezwykła). Cytowana w tekście p. Izabella Cywińska przyznaje, że wie o mnie niewiele, lecz na wszelki wypadek ostrzega przed moją "ideologią", a ponadto martwi się czy będę potrafił "rozmawiać z inteligencją".
No cóż, kiedyś dla niektórych ludzi "świat" to było to, co można ogarnąć okiem z dachu chałupy. Dziś zdarza się, iż "inteligencją" są jedynie właśni znajomi. A przecież świat - choć jest dziś globalną wioską - jest znacznie, znacznie szerszy. Co z inteligencją?
A jednak z takimi opiniami - podobnie jak z tymi w internecie, o których było wyżej - też warto się jakoś liczyć. Idę do Dwójki także po to, aby nawet osoba tak bywała jak Izabella Cywińska mogła spojrzeć znów trochę szerzej niż dotąd na świat. W końcu inteligent to człowiek, który wie, iż świat jest zwykle znacznie ciekawszy od naszych ludzkich schematów lub gazetowych ideologii. Jestem przekonany, że w Dwójce spotkam wielu ludzi głęboko o tym przekonanych. 

harcerz-realista, zwykle w obronie - rzadko w ataku, katolicki ortodoks mający dość często swe własne zdanie odrębne w sprawach bezortodoksyjnych

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka